niedziela, 14 kwietnia 2013

Nowy Kościół

Dzisiaj w Laare odbyła się pierwsza uroczysta Msza Święta sprawowana przez Naszego ks. Proboszcza w nowym kościele pw. św. Alojzego Orione. Kościół został wzniesiony wspólnym wysiłkiem wiernych oraz przy czynnym zaangażowaniu się Rady Parafialnej jako podziękowanie za obecność Sióstr Orionistek w Laare.  
Radości z tego wydarzenia nie było końca – dzieci tańczyły, wszyscy zebrani śpiewem i modlitwą dziękowali Opatrzności Bożej, która sprowadziła do Laare Siostry Orionistki, dziękując także im za posługę niesioną wśród najuboższych.

Cieszy Nas również fakt, iż ze wspólnoty wiernych jest już kilka nowych powołań do Naszej rodziny - Księży jak i Sióstr.

Deo gratias!

Koordynatorzy!


Kochani, chcieliśmy Was poinformować, że projekt pomocy naszym najuboższym z każdym dniem się rozrasta i obecnie pomagamy blisko 600 dzieciom! Dzięki Opatrzności Bożej, która postawiła Was na naszej kenijskiej drodze jesteśmy w stanie pomagać naszym dzieciom a także ich rodzinom. Możemy zapewnić  im wyjście ze skrajnej biedy poprzez wyżywienie, edukację i pomoc medyczną. To piękne dzieło Pana Boga, które dociera w mniejszym lub większym stopniu do każdego z naszych podopiecznych jest Wasza zasługa.

W 2011 roku podczas mojego pierwszego 3 miesięcznego pobytu w Laare włączylismy 93 nowych dzieci do projektu. Od wrzesnia 2012 roku do chwili obecnej przybylo nam ponad 100 dzieci. Losy kazdego dziecka sa inne i niepowtarzalne, czasami po pomoc zglaszaja sie rodzice, sasiedzi, dyrektorzy szkol, czasami same dzieci przychodza prosic o pomoc dla swojego rodzenstwa, czesto odwiedzajac jedna rodzinę druga nowa znajdziemy po drodze ale co tu dużo mówić "nic na świecie nie zdarza się przez przypadek" a każde dziecko ma własną historię.
Niestety wiąże się to z tym, że nasza Kochana s. M. Alicja Kaszczuk nie ma odpowiednio dużo czasu na poświęcenie się innym obowiązkom a tak być nie może. Postanowiliśmy więc to zmienić i ją nieco odciążyć. Mianowicie do projektu został zatrudniony kenijski koordynator Kimathi, który powoli przejmuje dotychczasowe obowiązki s. M. Alicji związane z projektem WIRIGIRO – Nadzieja. Bezpośredni kontakt z Kimathim mam ja – Klaudia Zielińska, natomiast ze mną mogą się Państwo kontaktować droga e-mail adopcjalaare@czynmydobro.pl bądź telefonicznie już po moim powrocie do Polski.


Kimathi pracuje z nami drugi miesiąc i mamy nadzieje, ze szybko nie zrezygnuje. W dalszym ciągu odwiedzamy rodziny, robimy zdjęcia, włączamy nowe dzieci do projektu, opisujemy ich sytuacje rodzinne, sprawdzamy w jakim stanie są mundurki szkolne, kto potrzebuje nowy ołówek a kto zeszyt.

Pracy jest dużo a końca nie widać :)

Klaudia

niedziela, 7 kwietnia 2013

Koniec świata!

Ostatnie tygodnie w Laare uplywaja z pedkoscia swiatla. Codziennie razem z s. Alicja i Sebastianem odwiedzamy dzieci objete projektem w pobliskich szkolach. Sprawdzamy komu “koncza” sie koszulki, sweterki, buty czy skarpetki, notujemy i odznaczamy na naszych spejalnych listach. Staramy sie odwiedzic wszystkie dzieci, sfotografowac, opisac i aktualne zdjecia porozsylac rodzicom adopcyjnym.
Nastąpiły też pewne zmiany o które Państwo często pytają:

-          Koszt utrzymania dziecka

W lutym tego roku podczas obecnosci Zarzadu Fundacji Czynmy Dobro w Laare zdecydowalismy sie podniesc oplaty za utrzymnie dziecka do 70 zl. Wzrost oplat wynika z coraz drozszego zycia w Kenii oraz z podniesionych oplat za czesne w szkolach naszych dzieci.

-          Numery dzieci

Z powodu coraz wiekszej ilosci wlaczonych dzieci do projektu WIRIGIRO – Nadzieja, wprowadzilismy dzieciom numery tak aby w szybszy i latwiejszy sposob moc kontaktowac sie z darczynca danego dziecka. Kazdy z Panstwa razem z aktualnym zdjeciem dziecka dostanie jego numer.

W sobotni poranek ksiadz proboszcz zabral nas na koniec swiata! Ndumuru - czesc parafii odlegla od Laare ok 30 km. Ten zdwalaloby sie niedlugi odcinek jechalismy prawie 2 godziny! Zwyklym samochodem a juz na pewno 30- letnia Toyota s. Alicji   sie tam nie dojedzie. Wioska znajduje sie na sawannie a dzieci do najblizszej szkoly maja do pokonania odcinek blisko 18 km. W centrum wioski znajduja sie dwa sklepy i… na tym zwiedzanie mozna skonczyc, bo nic wiecej w wiosce nie ma. Mimo iz nie ma tam zadnych znanych nam rozrywek ludzie w Ndumuru sa szczesliwi – maja studnie! Wiele lat temu kiedy wioska byla jeszcze czescia Parku Narodowego i nie byla zamieszkiwana przez ludzi, brytyjczycy wybudowali tam studnie aby zwierzeta mialy dostep do wodopoju. Pozniej studnia przestala dzialac i z pomoca przyszlo Panstwo. Starej studni nie dalo sie naprawic ale po wielu problemach udalo wybudowac sie nowa studnia, ktora do dnia dzisiejszego sluzy ludziom. My mamy nadzieje, ze i w Laare niebawem wytrysnie woda!

Widząc tamtejsza biede, dzieci bez butow, w porwanych koszulkach i sukienkach postanowilismy im pomoc. Wlaczylismy do projektu 29 nowych dzieci! Dzieki Panstwa pomocy czesc dzieci bedzie moglo rozpoczac nauke w szkole a czesc kontynuowac bez obaw, ze  pewnego dnia zostana wyrzucone z powodu braku oplat. Wszytkim zaangazowanym i wspomagajacym nasz  projekt, serdecznie za kazdy gest okazanego dobra – DZIEKUJEMY!

czwartek, 4 kwietnia 2013

Artykuł o Laare

W Kurierze Lubelskim (nr 13 z dn. 29 marca 2013r.) ukazał się artykuł o misji w Laare. Chętnych zachęcamy do lektury. 
link do artykułu

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Święta w Laare

Chrystus prawdziwie zmartwychwstał!

Radosnych świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Życzymy Wam, aby ten szczególny okres był czasem wiary, nadziei i miłości rodzącej się w sercu pomimo niepokojów i lęków dnia codziennego.

W piątek uczestniczyliśmy razem z mieszkańcami wioski w drodze krzyżowej, która przeszła przez Laare. To był ważny dzień dla Naszych wewnętrznych rozważań. Wśród Nas jest tak wielu sędziów, którzy w łatwy sposób sądzą i skazują, a tak mało lekarzy, którzy niosą pomoc.
Wzruszającym momentem tego dnia był widok ludzi, którzy nie nieśli znanego Nam krzyża wiszącego na ścianach Naszych pokoi, czy też stojących przy drogach, ale nieśli swój osobisty krzyż cierpienia. Tego cierpienia często nie dostrzegamy, przechodzimy obojętnie na ulicy obok osób potrzebujących pomocy. Stajemy się obojętni wobec cierpienia i chorób Naszych bliskich. 
Tutaj, podczas pracy misyjnej, uczymy się każdego dnia starać się nie oceniać stopnia potrzebnej pomocy po chwili poznania, gdyż Nasze osądy często mogą okazać się bardzo mylne – dzieci, które przybywają na misję z matkami prosząc o pomoc są ładnie, czysto ubrane a dopiero przeprowadzenie wywiadu środowiskowego i odwiedzenie rodziny w domu daje Nam prawdziwy obraz rzeczywistości - ciężkiej sytuacji.
Sobota dla większości z Nas w Polsce to czas, gdy udajemy się poświęcić pokarmy – niestety w Kenii nie ma takiej tradycji.
Tak samo jak niedziela palmowa – tutaj każdy idzie z prawdziwą gałązką palmy. Dla większości rzeczą niepojętą jest idea malowania jajek, czy też branie i nazywanie „czegoś” co nie jest prawdziwą palmą - tak jak to czynimy. 
W sobotę przybyli do Naszej misji najbardziej ubogie rodziny objęte projektem Wirigiro. Wszyscy otrzymali jedzenie, środki czystości oraz koce, które zakupiliśmy dzięki pomocy Gigi’ego – włoskiego lekarza, który ponownie odwiedził na parę dni Laare.
W niedzielę Wielkanocną odbyły się w Naszej parafii chrzciny. W tym dniu miała być jedna msza o 10. Jak dotarliśmy do kościoła okazało się, że są dwie. Z tym, że Nasze dzieci chrzczone będą na drugiej. Warto nadmienić, iż o jedenastej mieliśmy już zaplanowaną akcję jajeczka wielkanocnego dla dzieci szkolnych objętych projektem dożywiania.
Uff… ale udało się Nam, zorganizować i spędzić ten świąteczny dzień z Kenijskimi pociechami, które obdarowały Nas bezcennymi serdecznymi uśmiechami. Co prawda, zamiast świątecznego śniadania po mszy o 11, była świąteczna obiado-kolacja o 16. No, ale tak tutaj bywa.
A co do chrztu, to było na raz ochrzczonych blisko 20 osób, dzieci i starszych. Dużo? Hmm, zależy jak na to spojrzeć. Proboszcz tutejszej parafii najwięcej chrzcił pewnego razu 500 osób  na raz, a sama uroczystość trwała 12 godzin :)