sobota, 30 sierpnia 2014

Sucho wszędzie...

Ostatnio wspominaliśmy o wizycie w Isiolo, gdzie ciągła susza powoduje liczne problemy: niedożywienie ludzi, choroby, brak zbiorów, brak zarobków i wiele innych. W Laare wcale nie jest lepiej, brak wody a i ostatnio brak prądu znacząco utrudnia życie nie tylko mieszkańcom wioski, ale także nam w misji. 
Kukurydzę na polu mamy spaloną słońcem, tanki na wodę świecą pustkami, a prysznice niebawem zapomną do czego
mają nam służyć. 

Choć dziś mieliśmy niespodziankę w postaci krótkiej ulewy, martwimy się, że wody i tak na długo nie wystarczy. Niby to zwykły deszcz, a sprawił wszystkim wiele radości.

Jak widać na zdjęciu, u nas każda kropla jest bardzo cenna...
W Laare już ciemno, bateria w laptopie mryga na czerwono, co oznacza, że należy szybko zapisać posta. Jak tylko wróci prąd, obiecuję, że odpiszę na wszystkie e-maile i wiadomości fb :) 

K.

wtorek, 26 sierpnia 2014

-> Isiolo

Półtorej godziny drogi z cudownymi widokami wokół, kilka godzin pracy w kurzu i upale – fotografowania i spisywania historii maluchów, odwiedzania rodzin i uzupełniania dokumentów i oto kolejni podopieczni mają szansę wstąpić w szeregi szkolne!
Wczoraj w Isiolo przyłączyliśmy do Adopcji na Odległość 20 nowych dzieci, których różnorodne historie łączy jedno – chcą chodzić do szkoły, jednak koszty posłania do niej przewyższają możliwości finansowe ich rodziców/opiekunów.  

Isiolo to jedno z miejsc nie tylko w Afryce, ale i na świecie, które szczególnie borykają się z problemem niedoboru wody. Opady są niewielkie i nieregularne, a gospodarka wodna niewystarczająco rozwinięta. Mieszkańcom się „nie przelewa”. Adopcja na odległość to wielka szansa, z której dzieci – mamy nadzieję – skorzystają jak najszybciej.     

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Włoski akcent

W czwartek, 21.08.2014 r. w naszej placówce mieliśmy przyjemność powitać gości z dalekich Włoch – serdecznego przyjaciela Siostry Alicji, przez lata zasłużonego dla Misji Laare – Gigi, wraz z rodziną i przyjaciółmi. Mimo trudności w dotarciu na miejsce – droga z Meru do Laare była tego dnia nieprzejezdna, przybysze niezrażeni porannymi niepowodzeniami z entuzjazmem i zapałem przywitali czekające na nich dzieci. Zobaczyli maluchy bawiące się w ufundowanym przez nich Babycorner, pomogli w przygotowaniu posiłku dla dzieci a także odwiedzili szwalnię oraz Dom Wolontariusza.

Uczniowie przygotowali dla nich występ taneczny przy akompaniamencie bębenka, który dzięki wrodzonemu poczuciu rytmu i noszonym przez nich kolorowym kenijskim chustom wyglądał bardzo efektownie. Większość z nich była po raz pierwszy w Laare i to właśnie dla nich spotkanie z podopiecznymi było największym przeżyciem. Dzieci bowiem potrzebują nie tylko pomocy materialnej, ale często także zwykłych, ciepłych gestów, których ze strony Włochów przez cały dzień nie brakowało.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Wolontariat to jest to! :)

Wiele osób pyta co trzeba zrobić żeby przylecieć do Laare. Możliwości są dwie: pierwsza z nich jest skierowana do rodziców adopcyjnych. Każdy rodzic może odwiedzić swoje dziecko, pobyć z nim, sprawdzić warunki w jakich żyje, jak się uczy, jak zmienia się jego sytuacja. Ten czas to również pomoc w misji i codziennych obowiązkach Sióstr.  Siostry są w stanie zapewnić przyjazd z lotniska, nocleg i wyżywienie, reszta we własnym zakresie (wejścia do parków narodowych, zwiedzanie, pamiątki itp.) Druga możliwość to przyjazd na wolontariat. Jeśli ktoś jest zainteresowany wolontariatem musi obowiązkowo przejść minimum roczne przygotowanie. Takie przygotowanie ma na celu m.in:
- zapoznanie się z działalnością fundacji Czyńmy Dobro
- zapoznanie się z charyzmatem Sióstr Orionistek i ich działalnością
- zapoznanie się z projektami prowadzonymi na rzecz misji
- zapoznanie się z potrzebami misji

Dodatkowo przyszli wolontariusze powinni już w Polsce angażować się w projekty misyjne (pomoc przy organizacji spotkań dot. misji, kiermaszów afrykańskich, niedziel misyjnych itp.) Od wolontariuszy wymagamy odpowiedzialności i systematyczności. Nie wystarczy raz się z nami spotkać i już bukować bilet :) dlatego dobrze jest odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań: w jakim celu chce lecieć na misje?  Co jest moja motywacją? Dla kogo chce lecieć: dla siebie samego czy dla innych? a zatem wszystkich którzy się szybko nie zniechęcą zapraszamy do współpracy! 
W zeszłym tygodniu pożegnaliśmy Elę i Zdzisława. To już kolejni rodzice adopcyjni którzy byli odwiedzić swoje pociechy. Zdzisław jako zawodowy masażysta rewelacyjnie spisał się w Small Home- ośrodku gdzie mamy pod opieką 20 niepełnosprawnych chłopców. Ela towarzyszyła nam w pracach domowych, oraz pomagała w opiece nad dziećmi w naszym kąciku dla maluchów. To niesamowite doświadczenie spotkania z dzieciakami będzie towarzyszyło im z pewnością do końca życia. Warto również wspomnieć, że Ela i Zdzisław bardzo dużo dla nas robią w Polsce, organizują spotkania w szkołach, niedziele misyjne, kiermasze,  gdzie możemy przedstawić naszą działalność i zapoznać ludzi z projektem WIRIGIRO – Nadzieja. 

Natomiast w czwartek z lotniska odebraliśmy Beatę. Poznańska studentka będzie w Laare przez półtora miesiąca  realizowała projekt fotograficzy pn. "Marzenia w spostrzeżeniach dzieci w Kenii (Laare), Tanzanii (Biharmulo) oraz w Polsce (Poznań, Czaplinek) - analiza porównawcza"

Beata będzie również pomagała przy projekcie adopcji na odległość, pisaniu listów z dziećmi, odwiedzaniu rodzin i wysyłaniu informacji do darczyńców.