Przy ostatnim wpisie wspominalismy jak to Pan Jezus odwiedzil nas w niedzielne popoludnie. To jednak nie koniec historii poniewaz On przyszedl, spodobalo mu sie wsrod nas i postanowil z nami zamieszkac. Historia tej nowej rodziny to niesamowite doswiadczenie Bozego prowadzenia. W niedziele nakarmilismy cala rodzine i kazalismy przychodzic codziennie, by oczyscic im rany z robakow i podkarmic choc troche dzieciaki.
Czyszczenie okazalo sie jednak ponad nasze sily, bo robactwo zajelo doslownie cale stopy dzieciakow i po usuniecu kilku insektow male stopki pozostawaly jedna wielka rana. Nie dalo sie tez zalozyc na te poranione stopy zadnych butow, wiec balam sie ze zaraz dojdzie do jakis infekcjigdy beda teraz na boso isc do domu w kurzu i brudzie i zamiast pomoc jeszcze narobimy problemow.
Zanieslismy wiec dzieci do pobliskiego dyspensarium i tam dopiero zrobilo sie przedstawienie. Doktor, ktory opatrznosciowo zjawil sie w tym dniu w Laare i zajmuje sie przypadkami niedozywienia, nie mogl uwierzyc wlasnym oczom. Twierdzil, ze dzieci w takim stanie widzial ostatnio 20 lat temu w najbiedniejszej czesci kraju. Wiele razy pytal: Gdziescie ich siostry znalazly?? Skad sie ta rodzina wziela, ze nikt tutaj o nich nie mial pojecia!! Po pierwszych badaniach okazalo sie ze prawie wszystkie dzieci sa w stanie krytycznym, tylko najstarszy Pius ma sie ciut lepiej, ale rowniez sytuacja zagrozenia niedozywieniem. Zbieglo sie pol personelu i nikt uwierzyc nie mogl, ze ta rodzina jest w takim stanie. W dyspensarium pomogli nam wykapac wszystkie dzieci, wykapali sie rowniez rodzice.
Wszystkim dano leki i masci na jiggerss i narazie nie wyjmowano robakow. Po obiedzie poszukalismy pokoju do wynajecia we wsi, bo pokonywac codziennie 5 km z cala gromada dzieci w takim stanie jest rzecza prawie niemozliwa.
Wszyscu codziennie biora u nas kapiel, pozniej smarujemy ich mascmi i dajemy leki oraz karmimy. Z dyspensarium dano nam specjalne pasty dozywiajace, saszetki z pozywieniem dla zagrozonych glodem i po dwoch tygodniach kuracji mamy sie zglosic ponownie. Dzis juz maluchy usmiechaly sie i powoli zaczynaly chodzic. Nadal sprawia im to ogromny bol, jednak widzac dzieci na szkolnym podworku chca bawic sie razem z nimi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz