sobota, 1 marca 2014

Ach co to był za ślub!


Agata i Remik. Niezwykłe, pełne miłości i ciepła małżeństwo. Ta pełnia sprawia, że każdy, kto znajduje się w pobliżu otrzymuje niespodziewanie porcje tej miłości i troski i czuje, że staje się częścią jakiejś tajemnicy. 

Tajemnicy Miłości którą jest Bóg sam. Ten wyjazd był jednym z najbardziej szalonych pomysłów jaki przyszedł mi do głowy. Wiele już mam szalonych akcji na koncie, ale jak teraz popatrzę z perspektywy na to wyprawę śmieję się sama z siebie. Dwa dni drogi na drugi koniec kraju, z dzieciakami, siostrami, wolontariuszami i niemowlakiem. 

Wszystko to tylko po to, by zatańczyć dziękczynny taniec i być świadkiem przysięgi małżeńskiej na dobre i na złe. Ślub, a raczej jego odnowienie, bo nowożeńcy złożyli sobie świętą przysięgę w Polsce, odbywał się w Homa Bay, tam jest misja do której Remik jeździ od lat.  


Przez telefon, na odległość ustalaliśmy wszelkie szczegóły, od posiłków, noclegów i zakwaterowania po kolory dekoracji ślubnych. Szaleństwo! Królowały nasze polskie kolory: biały i czerwony. Wszystko podporządkowane było barwom narodowym. Wszystko i wszyscy! Nawet siostry białe habity i czerwone chusty na biodrach. Dzieciaki białe sukienki do tańca i biało czerwone chustki i wstążki. 



Najbardziej zaskoczyła mnie mała Claudia, najmłodsza uczestniczka podróży. Dałam się namówić siostrom i wolontariuszom, żeby ją zabrać ze sobą, ale tak szczerze mówiąc martwiłam się o nią później cała drogę. Niepotrzebnie, bo jak się okazało na weselu zaraz po pannie młodej była największą gwiazda. Wszystkim pokazywała swoje cztery zęby w szerokim uśmiechu, a Remika ramiona obdarzyła stu procentowym zaufaniem tak, że usypiało nam dziecko wieczorami. Dla naszych dziewczyn, wyjazd ten był ogromną przygodą, chłonęły wszystko co widziały. Mount Kenya, Riffy Valey, Nairobi, jezioro Wiktoria. W szkole do dzisiaj opowiadają o wszystkim z przejęciem a ja dopieram ich białe sukienki i układam falbanką planując już śluby wieczyste moich sióstr i Boże Ciało w misji.


Razem z nami pojechała Norah i Ezekiel maluchy zaadoptowane w Laare przez Agatę i Remika. Dzieciaki z przejęciem uczestniczyły w ślubie swoich adopcyjnych rodziców a później razem z nimi bawiły się na weselu. Nasze dziewczyny obtańczyły ślub i wesele tak, że nikt nie wierzył, ze jechały na nie dwa dni i są zmęczone. Dumna z nich byłam ogromnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz