wtorek, 24 kwietnia 2012

Goscie, prezenty, wizyty - swiateczne szalenstwo!!!


Tradycja staly sie w Laare wielkosobotnie spotkania z rodzinami naszych ubogich dzieci objetych projektem Nadzieja, to niesamowity czas wdziecznosci, radosci, prezentow dla dzieci i ich rodzin i modlitwy za wszystkich naszych adopcyjnych rodzicow. W czasie swiat byly z nami siostry Sluzebnice Niepokalanej i ich pomoc byla opatrznosciowym darem dla misji. 




To one spedzily z nami niezliczone godziny pakujac paczki zywnosciowe na swieta dla dzieci, one takze zajely sie przydzielaniem kazdemu dziecku odziezy na swieta. W ostatnim roku otrzymalismy kilka paczek z odzieza uzywana i nazbieralo sie tego tyle, ze kazdemu cos sie dostalo na swieta. Pozniej, korzystajac z okazji, ze dzieci byly razem z rodzicami, siostry pomogly nam zrobic kazdemu dziecku aktualne zdjecie. 





Dzieci juz jest tyle, ze moja karta pamieci obejmuje niespelna cwietrke calej grupy :)(Zdjecia juz sa w obrobce, wiec wkrotce dotra do adopcyjnych rodzicow) Wielka Sobota byla naprawde WIELKA! Nie codzien bowiem zdarza sie, by dzieci pily slodzona herbate i jadly gotowany ryz. W swieta jednak byl nie tylko ryz i cukier w paczkach, ale i kakao, cukierki, ciastka, maka na chapati( kenijski przysmak), olej, maka kukurydziana, makaron,sol, przyprawy a oprocz tego krem, mydlo i drobne zabawki.





 Niespodzianka byly kurczaki. Niespodzianka ale i najwieksza radoscia jak sie okazalo :) Z tymi kurczakami to byla cala historia, zamowilam je u znajomego ksiedza z Meru. Przyjechal biedak w Wielka Sobote po poludniu i jak to sam stwierdzil "pachnial swiezym miesem" bo ponad dwie godziny podrozy do Laare spedzil w towarzystwie 400 swiezych kurczakow. Caly samochod, bagaznik i wszystkie siedzenia zajete byly przez kurczaki. Szalenstwo! 



Tak sie pieknie zlozylo, ze zaraz po wreczeniu paczek z kurczakami rodziny zbieraly sie, by wyruszyc do domow, wiec ostatnim punktem programu byla wspolna modlitwa za sponsorow naszych dzieci i blogoslawienstwo ksiedza Lorenza. Duzo radosci i wdziecznosci stalo sie naszym udzialem w tym dniu. Ludzie wracali tak szczesliwi do domow, ze ich radosne spiewy slychac bylo jeszcze w okolicy przez cale popoludnie. 






 Wiele osob zjawilo sie na Wigilii Paschalnej w kosciele, dzieci juz w nowych ubraniach, kobiety przepasane nowymi chustami, bo z zaoszczedzonych pieniazkow udalo nam sie jeszcze kupic prezenty dla mam, czyli wielkoolorowe duze chusty, zwane tutaj lesso, ktore sa tak uniwersalne, ze moga spelniac role: plecaka, parasola, spodnicy, peleryny, nosidelka dla niemowlat, narzuty na lozko, obrusu, a nawet w skrajnych przypadkach drzwi, gdy takowych w chacie brakuje. I znow siostry Sluzebinice przyszly nam z opatrznosciowa pomoca obszywajac wszystkie chusty maszynowo coby sie nie strzepily w uzyciu.
Wieczorem uczestniczylismy w Wilgilii paschalnej. Bylo bardzo uroczyscie, a gdy zabrzmialy dzwony i radosne Alleluja tancom i plasom w kosciele nie bylo konca. Msza skonczyla sie grubo po polnocy ale radosne spiewy Alleluja slychac bylo do bialego rana. 



U nas juz skoro swit pojawily sie nasze dzieci, by przyszykowac dla wszystkich swiateczny obiad. Dziewczynki kroily mieso, marchewke i cebule, mlodsze dzieci przebieraly ryz, chlopcy zadbali o napoje i przygotowanie stolow i drewna opalowego. Pozniej, gdy juz wszystkie garnki znalazly sie na kamieniach, pod ktorymi rozpalilismy ogien, wspolnie udalismy sie do kosciola na Msze Swieta. 












 













Po poludniu byl obiad, zabawy sportowe, spiewy i tance, wspolne malowanie i rysowanie :niespodzianki dla mamy i taty z Polski". Dzieciaki tak sie rozkrecily, ze nie zdazylismy tego dnia przygotowac kina domowego. Obiecalismy, ze w czasie wakacji beda wieczory z filmem, wiec dzieciaki czekaja cierpliwie.

















W pierwszy dzien swiat odwiedzilismy rodziny, ktore nie dotarly do nas w WIelka Sobote. Zawiezlismy paczki zywnosciowe i prezenty dla dzieci. Rozmawialismy z rodzicami i opiekunami. Dla naszych gosci byla to rowniez okazja, by zobaczyc z bliska realne warunki zycia ubogich. No i jak to na Lany Poniedzialek przystalo popadalo tego dnia porzdnie w wiosce, stad wnioskujemy, ze zaczyna nam sie w Lare pora deszczowa! Hura!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz