poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Powrot do domu


Po miesiacu mama Janet ze swoimi dziecmi i mezem moga wrocic do swojej zagrody. Dzieciaki przybraly na wadze, sa odrobaczone i czyste, a co najwazniejsze pomyslnie i skutecznie przeszly kuracje lizakowa - anty jigersowa. Pozostalo im wprawdzie dosc znaczne uzaleznienie od lizakow, ale to w ich przypadku niegrozne. Do normy w wadze brakuje jeszcze kazdemu po dwa kilogramy. Najwazniejsze, ze moga juz o wlasnych silach wrocic do domu. Opatrznosciowo w tym czasie byli u nas wloscy wolontariusze, ktorzy zaoferowali pomoc w przeprowadzce. Przez miesiac pobytu w wynajmowanym pokoju rodzina nagromadzila sporo rzeczy i cieszyli sie ogromnie, gdy dowiedzieli sie, ze do wioski wroca autem. Dzieciaki nigdy w zyciu nie siedzialy w samochodzie, wiec tym bardziej radosc byla kosmiczna! Nam bylo mniej radosnie, gdy okazalo sie, ze miejsce, gdzie mozna dotrzec samochodem, to dopiero polowa drogi. Reszta to wspinaczka na sam szczyt jednego z otaczajacych Laare pagorkow. Na szczescie w pomoc zaangazowaly sie wszystkie dzieci z sasiedztwa, kazdy zlapal cos, bo mogl poniesc na szczyt i ruszylismy do gory.



 Po dotarciu na miejsce i krotkim odpoczynku pomoglismy rodzicom urzadzic mieszkanie na nowo.
 
Dzien wczesniej matka dzieci otrzymala lekarstwo do dezynfekcjcalego mieszkania. Wiec tuz przed przybyciem rodziny byla w domu, spalila wszystko to, co moglo byc w domu pelne insektow.: worki na ktorych spali, stare ubrania, liscie bananow i kore. Wszystko to spolonelo, by wyeliminowac powtorne zlapanie robakow. Po raz kolejny i ostatni wreczylismy dzielnym dzieciakom po lizaku i obiecalismy zagladac do nich od czasu do czasu. Po powrocie do domu, po kilku dniach zobaczylam ze z gor nie wrocilam sama: razem ze mna zamieszkalo w Laare 7 jigars powoli podjadajac moje stopy :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz