Mijają dwa miesiące od naszego
powrotu z Laare. Mimo sytuacji z jakimi spotykamy się na co dzień
w Polsce, nasze myśli nadal krążą wokół Kenii i zdarzeń, które razem z mężem
tam przeżyliśmy...
Na początku było słowo… naszych
najbliższych: rodziców, braci, przyjaciół, znajomych. „Po co Wy tam jedziecie?!”,
„Nabawicie się chorób, przyjedziecie z malarią, narobicie sobie problemów!”, „Tam
są terroryści, zabiją Was!”, „Boże! Co Wy robicie?! Po co tam się pchać?!”.
Lecz jakaś niewidzialna, drzemiąca siła ciągnęła nas w te niebezpieczne rejony.
Ta wewnętrzna energia pozwalała nam przetrwać kołki ciosane na głowach.
Laare- wieś położona siedem
godzin drogi samochodem od Nairobi; gdzieś daleko w górach, których zbocza porastają bujne, soczysto-zielone bananowce. Między nimi
ukradkiem przemykają czarne mamby, a nieboskłon tną na kawałki ulotne kształty
ibisów. Wśród awokado i powyginanych drzew miry chowają się prowizoryczne chaty
Kenijczyków. Los ciężko ich doświadcza, a każdy dzień staje się wyzwaniem.
Bieda, jaka panuje na tym terenie jest nie do opisania.
|
Tak żyją na wsi kenijczycy |
|
Małe przytulasy |
Podczas naszego pobytu na
wolontariacie poznaliśmy warunki, w jakich wychowują się i dorastają najbiedniejsi mieszkańcy wioski. Luksusów tutaj nie ma, a prąd i
bieżąca woda dla większości pozostają tylko marzeniem. W swojej misyjnej pracy
spotkaliśmy dzieci uratowane od śmierci głodowej, pragnienia i chorób. Codziennie zmagaliśmy się z urokami
ich sieroctwa oraz bycia odrzuconym przez najbliższych. Przemierzając kolejne
kilometry zarówno tajemniczej dżungli, jak i niekończącej się sawanny poznawaliśmy przejmujące historie, które
ściskały nas za serca i których zakończenia nie znamy do dziś.
Podróżowaliśmy po centralnej Kenii w poszukiwaniu młodszych i starszych dzieci
w celu przekazania im paczek od sponsorów programu „Adopcja na odległość”.
Wykonywaliśmy dokumentację fotograficzną, często w mało sprzyjających ku temu
warunkach. Rozdawaliśmy paczki z produktami niezbędnymi do życia, przygotowane
przez siostry z misji. Często wspinaliśmy się po stromych zboczach gór, aby dotrzeć do
najbardziej potrzebujących. Wraz z naszym kenijskim koordynatorem
przeprowadzaliśmy wywiady środowiskowe i odnajdywaliśmy dzieci, o których
istnieniu dawno już wszyscy zapomnieli.
|
Pokój dyrektora szkoły |
|
|
"Biurko Radka" |
|
Jezioro Bogoria i gejzery |
Podczas wędrówek poznawaliśmy
otaczającą przyrodę. Nasze wielogodzinne spacery urozmaicały kameleony i głośne
ibisy. Od czasu do czasu cień rzucały wilczomlecze kandelabrowe, osiągające
ogromne rozmiary. Wokół roztaczały się szczyty górskie, pozostałości po
wulkanach w postaci kraterów albo wielkie połacia sawanny zamieszkiwanej przez
słonie, żyrafy, toko żółtodziobe, wikłacze sawannowe i błyszczaki rudobrzuche.
Krajobraz ten dodatkowo przyprószony był czerwonym pyłem, unoszącym się w
powietrzu.
Poznaliśmy Afrykę prawdziwą i
dziką, w której nie mamy prawa głosu, a do lokalnych zamieszek i konfliktów lepiej
się nie wtrącać. To nie była Kenia, jaką znamy z folderów reklamowych
turystycznych biur podróży i kolorowych przewodników
Pascal’a, a Laare to nie kurort dla wykwintnych bogaczy. Można śmiało powiedzieć,
że jest to małe piekło na ziemi, gdzie ludzie z każdym dniem zmagają się z
trudami życia: cierpieniem, chorobami, głodem, suszą, brakiem edukacji. To
miejsce, w którym dzieci opiekują się dziećmi. Od najmłodszych lat uczą się
obowiązków, które powinni wypełniać dorośli, a ich dzieciństwo ciężko nazwać
beztroskim.
Mimo tych wszystkich przeciwności
losu doświadczyliśmy uśmiechu dzieci i ich przyjaznego nastawienia do nas.
Spędziliśmy wiele godzin w ich towarzystwie i bardzo się do nich
przywiązaliśmy. Przez dwa miesiące naszej misyjnej pracy uświadomiliśmy sobie,
jak wiele jest rzeczy, bez których można żyć, ale być szczęśliwym. Cieszymy
się, że mogliśmy choć odrobinę pomóc i zmienić świat na lepsze. Jesteśmy kroplą
w morzu potrzeb, ale im więcej będzie ludzi dobrej woli, tym świat będzie
stawał się lepszy i bardziej przyjazny. Cóż możemy powiedzieć? WARTO BYŁO!!!
|
Aga i Naman |
|
Przerwa w żniwach fasoli |
|
Piki-Piki i facet z mirą pod pachą |
|
młócenie fasoli |
|
Mała Klaudia:) |
|
Kolejka po obiad |
|
Kobiety z plemienia Samburu |
|
Endemiczny gatunek kameleona |