sobota, 30 czerwca 2012

Klinika dla dzieci z wirusem HIV

Mungu akubariki!

Dziś niemal cały dzień spędziłyśmy poza Laare. O poranku wyjechałyśmy najpierw do Meru (miejscowość oddalona od naszej misji o ok. 60 km.), a następnie wzięłyśmy udział w uroczystościach w Nchiru, podczas których została poświęcona klinika dla dzieci zarażonych wirusem HIV. Dzieci te są podopiecznymi włoskiej organizacji AINA, która w Nchiru prowadzi ośrodek dla ok. 100 chorych dzieci.

Centralnym punktem uroczystości była Msza św., której przewodniczył Ksiądz Biskup z diecezji Marsabit. Zgodnie z afrykańską tradycją podczas liturgii nie zabrakło procesji i tańców sakralnych. Po Eucharystii i poświeceniu kliniki - dzieci i dorośli w strojach plemiennych prezentowali tańce religijne. Nie zabrakło też oczywiście przemówień zaproszonych gości, sponsorów i przyjaciół AINA.

Co dziś zwróciło moją uwagę?
W związku z atakami terrorystycznymi w Kenii Zarówno na ulicach, jak i przy wejściu do sklepów - przeprowadzane są wzmożone Kontrole. Widok czarnoskórych, uzbrojonych funkcjonariuszy wzbudza respekt. To po pierwsze. Po drugie – doświadczyłam dziś tego, czym jest podróżowanie tzw. matatu. Jest dokładnie tak, jak wcześniej opowiadała mi o tym S.M. Alicja – starym, zdezelowanym busem podróżują głównie ludzie ubodzy. W busie jest ciasno, nieprzyjemnie pachnie i zdecydowanie liczba pasażerów jest większa niż ilość miejsc. Przeżyłam dziś chwile trwogi, ponieważ – pomimo dużej szybkości – drzwi busa czasem bywają otwarte.



Jest to jednak stosunkowo tani i szybki środek transportu, więc… byłyśmy wdzięczne za to, że i my mogłyśmy z niego skorzystać. No i oczywiście dzieci – noszące na plecach gałęzie, worki z jedzeniem i młodsze rodzeństwo – to tutaj widok powszechny, podobnie jak widok mężczyzn odurzonych narkotykiem o nazwie miraa.










U końca dnia dziękuję Ci, Jezu za to, że TY nie skorzystałeś ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołociłeś samego siebie…, stawszy się podobnym do ludzi. Dziś odkrywałam tę Twoją obecność w ubogich, w chorych dzieciach i w tych, którzy bezinteresownie świadczą im dobro. Deo gratias!

piątek, 29 czerwca 2012

SPOTKANIE Z DZIECMI

Mungu akubariki!

Dzis jest wazny dzien dla calej naszej Rodziny Zakonnej, poniewaz to dzis, przed 97 laty, nasz Zalozyciel, sw. Alojzy Orione - powolal do istnienia nasze Zgromadzenie. Dzis tez, w uroczystosc Swietych Apostolow Piotra i Pawla, szkola, do ktorej uczeszcza wiele naszych dzieci ma swoje patronalne swieto. Z tej okazji uczestniczylysmy Mszy sw. szkolnej w kosciele parafialnym. Po Eucharystii zabralysmy sie od razu do pracy.

Razem z s.M. Alicja chcemy bowiem w najblizszym czasie wyslac aktualne zdjecia i listy do adopcyjnych Rodzicow naszych Dzieci. 
Najwazniejsze dzis bylo dla mnie osobiste spotkanie z Dziecmi, po ich powrocie ze szkoly do misji. Tak naprawde trudno wyobrazic sobie ubostwo tych Malenstw, a jednoczesnie ich otwartosc, z ktora od razu mnie przyjely. Wzruszajaca jest pomoc, jaka starsze dzieci otaczaja mlodsze. Widzialam dzis dzieci bardzo obdarte, zasmarkane, spozywajace skromny posilek, bawiace sie starymi oponami i siedzace w pyle i kurzu na ziemi... Widzialam tez ich wzajemna troske. Dzieci karmily jedno - drugie, pomagaly w kapieli, przy ubieraniu i - juz zaledwie kilkuletnie Pociechy - na plecach niosly do domu mlodsze od siebie rodzenstwo.


Niech Bog rozszerza nasze serca, 
by kazde 
z powierzonych nam Dzieci 
czulo sie chciane i kochane!!! 
A slowa jutrzejszego Psalmu 74
 - niech beda nasza modlitwa. 

Wolajmy:  
O ZYCIU BIEDNYCH 
NIE ZAPOMNIJ, PANIE! 
 Amen

DOSWIADCZENIE MISYJNE

Deo gratias!

Na poczatku mojego pobytu w Kenii chce podziekowac Bozej Opatrznosci za to, ze dane mi jest wlaczyc sie w piekna misje, jaka pelnia tu moje Wspolsiostry. Na lotnisku powitaly mnie(z kenijskimi flagami w dloniach) S.M. Alicja i S.M. Alberta oraz nasz wspolny Przyjaciel - ks. Dionizy. Przylecialam do Nairobi juz po zmroku, dlatego przenocowalismy w naszym domu w stolicy, by nastepnego dnia wyruszyc do Laare. Zanim to jednak nastapilo moglam dzielic radosc moich Wspolsiostr, ktore z apetytem zajadaly chleb z polska wedlina (kielbasa zywiecka) i odpakowywaly prezenty od swoich bliskich z Polski.

Pobyt w Nairobi byl okazja do spotkania z S.M. Margaret i Jej Wspolnota oraz zapoznania sie z apostolatem Siostr.

Przed poludniem wyruszylismy do naszej misji. Juz w podrozy zaczelam odkrywac zupelnie dotad mi nieznany swiat. Po drodze mijalismy plantacje herbaty, ananasow i bananow, pola ryzowe, boso wracajace ze szkoly dzieci i moglam przekonac sie, ze kenijska ziemia jest rzeczywiscie czerwona. W miare oddalania sie od stolicy krajobraz Kenii stawal sie coraz bardziej gorzysty. Ta czesc kraju jest bardzo malownicza, zielona i bogata w uprawy. Do domu dotarlismy wieczorem. Siostry czekaly na nas z kolacja i przygotowaly serdeczne powitanie. Byl spiew, tance, zostalam owinieta tradycyjna chusta, ktora nosza kenijskie kobiety. Bylo bardzo radosnie!!!

Zawierzam Bogu ten czas, ktory mi tutaj daje oraz tych wszystkich, ktorych postawi na mojej drodze. Dziekuje tez za tych, dzieki ktorym moge tutaj byc - kazdy wie, o kim w szczegolnosci mysle, pamietam i modlitwa otaczam! 

Deo gratias!
S.M. Amabilis, orionistka


wtorek, 5 czerwca 2012

REST IN PEACE OUR DEAR ANTONY


The late Antony Mugendi was born at Kirindara in 1997. He was the son of the late Charles Kinyua and the late Mary Mukoitha. The late Antony was enrolled in St. Peter and Paul Primary  school in the year 2007 in standard one. He was known to be sick but nobody had discovered the main problem.
While in class one ,he became sick and Fr. Peter took him to Maua Methodist Hospital where he was treated of malaria. He was referred to Aghakhan Hospital Nairobi and there he was diagnosed with a heart problem.

From Aghakhan there was no hope of survival. Fr. Peter shared the situation with one Italian volunteer called Donatella who got contact with Luigi – an old Italian man living in Oldonyiro-Samburu land. This opened a way to help Antony.


Arrangements were made for Antony to go to Italy for an operation. As Fr. Peter was struggling to prepare the passport for him, it was sad that one of the government officers refused to issue the letter so that he could easily get the passport. Thanks be to God that Sub- Chief Murungi wrote the letter and Antony got the passport.
 
On 22nd September 2007, Antony left Kenya for Italy with grandfather Luigi in a group of nine children. They arrived on 23rd September in Milano. They met Donatella and proceeded to Torino for the operation. The operation was successful and while in the hospital, Donatella stayed with him, doing everything for him as a mother. 


Antony was in God’s hands and under Divine Providence. Through the help/donation that Fr. Peter received from Riccardo an Italian friend he was able to support Antony.
On 17th December 2007, Antony was back to Kenya.
By January 2008, he resumed back to school. Every one/two months, he attended clinics at Oldonyiro. Fr. Peter sacrificed much to take him there. The journeys were tough on stony and rough road through the desert. 




Antony took care of his life and was highly determined to achieve a nice end in his life. He was baptized on 24th December 2008 in Laare Catholic church and received 1st holy communion on 18th August 2010. He was confirmed on 11th September 2010. 




The late Antony was doing very well in school; Obedient, disciplined, and highly respectful. On 2nd June 2012 was feeling unwell and suddenly, fell down. Fr. Peter was called from a meeting and immediately rushed him to Maua Methodist Hospital where in a short time God found Antony worthy to be with Him. At 3.00pm he rested in peace.