Niestety nadszedł czas na podsumowanie mojego pobytu w
Kenii. 8 miesiecy zlecialo - sama nie wiem kiedy. Siostra Alicja szczesliwie
jest juz w Polsce, Sebastian tez juz wrocil, dzis rano wylecial Remik, Przemek
i Michal, Pawel wylatuje za dwa dni a ja cigle mysle ile mam jeszcze do
zrobienia a zostal mi tylko tydzien!
W dużym skrócie: trzeba zrobić zakupy chłopcom, którzy idą w
przyszłym tygodniu do szkoły, odwiedzić dzieci w Chuka, spotkać się z rodzinami
z Linjoka i przeprowadzić z nimi wywiad środowiskowy, przygotować nowe dzieci
do adopcji, poopłacać szkoły średnie, rozesłać jeszcze ponad 600 zdjęć,
uporządkować resztę dokumentów i… wsiąść w matatu do Nairobi.
Przez te 8 miesięcy dołączyło do nas ponad 100 nowych dzieci,
które potrzebowały Państwa pomocy! Mam nadzieje, że każdy dostał przynajmniej
raz informację o swoim adopcyjnym dziecku. Nowe zdjęcie, raport ze szkoły czy
tez list. Nie zawsze jest nam łatwo dotrzeć do danego dziecka. Niektóre dzieci
są w szkołach z internatem i wracają tylko na wakacje, niektóre zachorują albo
nie usłyszą informacji w szkole, że maja się do nas zgłosić po odbiór świątecznego prezentu.
To już moje drugie pożegnanie z Czarnym Lądem (mam
nadzieję, że nie ostatnie). Za pierwszym razem tylko po trzech miesiącach pobytu
w Laare były łzy, tęsknota za dziećmi,
za ich uśmiechami, wyciągniętymi w mają stronę raczkami a teraz po ośmiu miesiacąch
jest jeszcze ciężej, nie wyobrażam sobie powrotu do polskiej rzeczywistości. Czasami
mam wrażenie że do Polski jadę tylko na chwilę, spotkać się z rodzicami,
przyjaciółmi i znajomymi a po krótkim urlopie wracam do Laare.
Laare mój drugi Dom
To własnie tu czuje się jak u siebie w domu. I w tym miejscu
pragnę z całego serca podziękować s. M. Alicji za stworzenie tak wspaniałej atmosfery
jaka panuje w Laare. Pobyt tutaj to najpiękniejszy czas w moim życiu jaki mogłam
do tej pory doświadczyć. Siostro Alicjo dzięki Tobie pokochalam to miejsce tak
mocno, ze już marzę o kolejnym powrocie! Zaraziłaś mnie swoją miłością i
otwartością do wszystkich naszych dzieci i ubogich, których spotykałyśmy
każdego dnia.
PS. Nie zawsze było łatwo i kolorowo…
Przepraszam, że tyle czasu upierałam się aby kupić Damaris
nowe buty a Linet kolejną sukienkę.
Siostro Kochana raz jeszcze DZIEKUJĘ! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz