Tu Agata i Miśka, nowe wolontariuszki w Misji Laare. Jesteśmy w
Kenii od dwóch tygodni, podczas których zdążyłyśmy zaprzyjaźnić się zarówno z
naszymi małymi podopiecznymi, jak i z kwitnącymi wokół przekolorowymi kwiatami,
zapierającymi dech w piersiach widokami sawanny i gościnnymi roześmianymi
Kenijczykami, gotowymi w każdej chwili uścisnąć nam dłonie i wypytać, jak się
mamy i czy podoba nam się w Kenii.
Zaznajomiłyśmy się także z wszechobecnym czerwonym pyłem, pająkami
sporych gabarytów i gromadami dzieci krzyczących za nami na cały głos: “mzungu,
mzungu!”.
Mimo zawrotu głowy od afrykańskich wrażeń (a może to tylko znaczna
wysokość, na której położone jest Laare?), nie próżnowałyśmy. Klaudia
wprowadziła nas w szczegóły pracy. Codziennie odwiedzałyśmy szkoły i dzieci w
domach, żeby sprawdzić, jak się sprawują i czy chodzą do szkoły. Było to bardzo
wzbogacające doświadczenie. Te dwa tygodnie woluntaryjnej pracy pozwoliły nam
docenić to, co zazwyczaj było dla nas oczywiste w Polsce. Nasze skromne studenckie
życie we Wrocławiu, które odłożyłyśmy na rok, wydaje się teraz być usłane
różami.
Obie jesteśmy studentkami psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim.
Po czwartym roku studiów zdecydowałyśmy się wziąć dziekankę z naszej alma
mater, żeby odbyć porządny kurs na Uniwersytecie Życia.
W Kenii byłyśmy już wcześniej. Rok temu, korzystając z oferty tanich
biletów lotniczych do Nairobi, wylądowałyśmy w Afryce. Trzy tygodnie podróży
upłynęły nam na wspinaczce na Mt. Kenya, rowerowej wizycie w parku narodowym
Hell’s Gate, pomocy w szkole w slumsie u poznanej w Nairobii Kenijki oraz na
wizycie u znajomych pracujących nieopodal Laare. Ci właśnie znajomi zabrali nas
na wizytę do Sióstr w Laare. Już wtedy wiedziałyśmy, że kiedyś tu wrócimy.
Poświęcenie, chęć niesienia pomocy i przyjazne nastawienie Sióstr urzekły nas i
sprawiły, że poważnie zaczęłyśmy zastanawiać się nad przyjazdem do Laare w
charakterze wolontariuszek. Siostra Alicja przychylnie odniosła się do naszej
propozycji, więc nie pozostało nam nic innego jak pojawić się znów w Kenii. Tym
razem z misją pomocy potrzebującym.
Pozdrawiamy Was serdecznie i ślemy promienie gorącego równikowego
słońca, żeby ogrzały Was w nadchodzące chłodne jesienne dni. God bless you!
Nowa pomoc dla s Alicjii. super!
OdpowiedzUsuńDziewczyny, jak można się z Wami skontaktować? Mam kilka pytań :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasia
Witam .W związku z tym, że jesteście tam na miejscu wytarmoście, wyściskajcie te nasze kochane dzieciaki za nas rodziców adopcyjnych z Polski. Szkoda, że Kenia jest tak daleko bo człowiek wpadłby do Was na kawę. ..��
OdpowiedzUsuń