Irene, gdyby mnie to spotkało zostałbym bez namysłu Orionistką!
Tak dziś podczas uroczystej mszy
świętej rozpoczął swoje kazanie Ksiądz Lawrence...trudno w kilku słowach
opisać to niesamowite doświadczenie cudu
jaki był udziałem naszej Irene, którego i my poniekąd jesteśmy świadkami i w
którym jako Orionistki uczestniczymy w sposób szczególny z ogromna
wdzięcznością.
Irene to studentka drugiego roku
pedagogiki na uniwersytecie w Garissa...o tym co wydarzyło się w Wielki Czwartek
w Garissa usłyszał cały świat. Irene była naocznym świadkiem tego dramatu i
teraz jest namacalnym dowodem łaski samego Boga.
Irene pochodzi z Laare, a
dokładniej z KK Kiula, gdzie wiernym towarzyszy i strzeże ich, nasz Ksiadz
Orione, którego sami wybrali sobie na patrona. W tym właśnie kościele pw. Św.
Alojzego Orione kilka miesięcy temu prosiliśmy
o błogosławieństwo dla wszystkich uczniów i studentów rozpoczynających
nowy semestr nauki. Wśród nich była Irene.
Dziś spotkaliśmy się na podwórku
rodziców Irene, by Bogu dziękować za to cudowne ocalenie. Jakże inna była to
msza! Pełna radości i wdzięczności wobec Boga. Pełna dziękczynienia Matce
Najświętszej i Ks. Orione za szczególne orędownictwo! W ostatnich tygodniach
pogrążeni w żałobie żegnaliśmy innych studentów, pochodzących z naszej wioski,
którzy zginęli w zamachu w Garissie. Dziś razem z Irene i jej najbliższymi
dziękowaliśmy za cud!
Wracając myślami do tego dramatycznego
wydarzenia wiemy, że Irene modliła się rano z cała swą grupą studencką w jednej
z sal wykładowych, gdy nagle usłyszała strzały. Do sali wtargnęli terroryści
wypędzając wszystkich na główny hol. Studenci wychodząc potykali się o ciała
zabitych. Trudno wyobrazić sobie ten koszmar. Irene modliła się i była pewna,
że to już koniec. Gdy zastrzelony został kolega Irene, który stał zaraz
obok przewrócił ją i upadł na nią, zaraz
obok padały od kolejnych strzałów ciała jej koleżanek i kolegów. Irene
pozostała bezruchu na posadzce udając nieżywą. Modliła się i czuła jak krew
innych pokrywa całe jej ciało. Od czasu do czasu pociski karabinów odbijające
się od posadzki parzyły jej ręce i nogi. Irene bała się oddychać. Trwała w
modlitwie nie ma pojęcia jak długo.
Cudem przeżyła. Nie potrafi jeszcze o tym mówić, ale wie, że wszystko
zawdzięcza Bogu i ks. Orione!
Dziś pokazując nam poparzone od kul ręce prosi,
byśmy razem z nią dziękowali. My podając jej ręce zjednoczeni w modlitwie
ukradkiem zerkamy na ks. Orione, Jemu przede wszystkim dziękujemy! To jedna z
Jego córek! Stąd to radosne żartobliwe stwierdzenie Księdza, że gdyby jego to
spotkało, to bez namysłu zostałby Orionistką! On dał Ci Irene nowe życie, On ma
plan pełny miłości wobec Ciebie! To nie jest przypadek! Irene to wie, choć
pewnie jeszcze mnóstwo czasu potrzebuje, by sobie poradzić z tym
doświadczeniem. Dziś podczas Eucharystii otrzymała też sakrament namaszczenia
chorych i wspólnie prosiliśmy za nią, by Bóg uleczył w niej nie tylko rany ciała
ale i duszy. Modliliśmy się za tych wszystkich, którzy zginęli podczas zamachu.
Modliliśmy się o dar miłości i pokoju. Modliliśmy się za terrorystów, błagając
o przemianę ich serc. Wszystkie nasze modlitwy znosiliśmy przez wstawiennictwo
ks. Orione, któremu lud w wiosce KK Kiula oddaje szczególną cześć i
nabożeństwo, bo wiedzą, że On jest ich Ojcem. I że On czuwa nad ich rodzinami i całym dobytkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz