...czyli o tym jak "kończy" się nam samochód.
Wczorajszy dzień, jak to w Afryce bywa, był pełen nieprzewidywalnych wydarzeń, nasza misyjna toyota odmówła nam współpracy. Zazwyczaj drogę do Meru pokonujemy w godzinę, tym razem zatrzymując się co 10 minut, z powodu ciągle gasnącego silnika, było nieco inczej. Chcąc czy nie chcąc, plany trzeba było zmienić. Muszę wspomieć, że samochód w ostatnim czasie był w warsztacie jakieś 5 razy i za każdym razem, kiedy Siostra go odbierała, miała nadzieję, że juz w nim wszystko będzie dobrze działać. Czasami podziwiam Siostrę za to, że ma odwagę jeszcze do niego wsiadać. W drodze powrotnej poprosiłam aby Siostra napisała posta, dlaczego ta stara toyota odgrywa tak ważną rolę w misji :)
kałuża nie tylko na zewnątrz ale i w samochodzie :)
|
Zawsze jak jadę tym naszym samochodem przypomina mi się
wierszyk, który mama czytała mi na
dobranoc jak byłam mała. Stara
drynda...ta nasza toyota, choć nie ma woźnicy w cylindrze z pioropuszem,
wywołuje we wszystkich śmiech, a wolontariusze śmieją się z nas do rozpuku… bak
na benzynę zamykamy na kłódkę, odpadają nam w czasie jazdy okna, dach
przecieka, a jak się spojrzy w dół przez podłogę widać asfalt lub kamienie, zależy
po jakiej drodze mkniemy. Wczoraj była
ulewa, wiec w sumie nic nie było widać, bo siedziałyśmy skulone w centralnej
części siedzenia, po bokach kapało, a przy większych kałużach woda zalewała nam
buty.
Każdy, kto mnie odwiedza z uwaga ogląda ten nasz wehikuł i
często z obawą do niego wsiada. Ja czuje sentyment patrząc na naszą toyote... staruszka
była bowiem świadkiem tylu ważnych wydarzeń w życiu misji, tyle razy załadowana
po brzegi sprawiała dzieciakom radość przywożąc worki z fasolą, kukurydzą,
cukrem i ryżem. Tyle razy była świadkiem dziecięcego zachwytu, gdy z bagażnika
wyskakiwał rower, 100 par nowych butów lub zabawek. Stara nasza toyota zna
drogę do każdego ubogiego domu w misji, pokonała tysiące kilometrów, by dotrzeć
do tych najbiedniejszych, wiele razy ratowała życie, gdy gubiąc okna pędziła do
szpitala zawstydzając po drodze spokojne dostojne ambulanse.
Wiem, ze czas pomyśleć o zmianie, bo ten samochód pamięta
pierwsze misjonarki w Kenii, wiem, że często ryzykuje wysiadając do niej, bo
pewna nie jestem, czy dojadę do celu...ale jak to w wierszu było...
A my patrzymy
z bratem obaj
i nam ta drynda
się podoba.
I my wolimy
tego grata
od Mercedesa
i od Fiata,
bo to jest grat
nie z tego świata!
Danuta Wawilow . Drynda
Myślę, że czas na projekt: Samochód dla Laare
OdpowiedzUsuńBez auta w Laare bardzo ciezko! Jestem 100% za projektem Samochod dla Laare!
OdpowiedzUsuńpopieram i pomogę !
Usuń