W Laare nie ma cmentarzy,
grobow, wiencow, zniczy i nastrojowej aury unoszacej sie nad wioska . Leje deszcz,
bo tu ciagle pora deszczowa i tylko liturgiczne wspomnienie Wszystkich Wiernych
Zmarlych sprawialo, ze poczulam dzis w sposob szczegolny obecnosc malutkiej Jelidah i Fridah,
ktore zmarly z niedozywienia i braku opieki, obecnosc Marka ,Daudi i
Antony , ktorzy odeszli nagle i niespodziewanie , pozostawiajac mnostwo
sympatycznych wspomnien.
“Moja jest ziemia! moje jest niebo!
aniolowie, prorocy i swieci!
Wszystko jest moje!
Bo Chrystus jest moj i caly dla mnie!
W ciagu jednego roku odeszlo od nas piecioro dzieci, modlitwa ogarniam te nasze maluchy i raz jeszcze z serca dziekuje ich adopcyjnym Rodzicom, ktorzy starali sie dac im wszystko, coby doswiadczyly choc odrobiny nieba juz tu na ziemi :)
PS. O plemiennych tradycjach pochowku w Laare napisze innym
razem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz