poniedziałek, 31 października 2011

Kolejny solar w wiosce


Dzieki Pani Barbarze, ktora odwiedzila nas w pazdzierniku, kolejny solar zamontowany zostal na dachu, produkuje prad i rozswietla ciemnosci w domu naszych dzieci.


Dzis odwiedzila nas mama rodziny opowiadajac jak dziewczynki godzinami kontemplowaly zarowke i ile radosci z tej jednej zarowki zagoscilo w progach ich domu. A Pani Basia na to skromnie...A niech im sluzy! Ja wiem jedno, ze te ostatnie tygodnie to najpiekniejsze chwile jakie w zyciu przezyly moje dziewczyny. Spotkanie z biala mama, ktora mysli o nich i troszczy sie, choc mieszka tak daleko, wyjazd na zakupy do Meru oddalonego od naszej wioski o 60 km, gdy zadna z nich nigdy w zyciu nie siedziala nawet w samochodzie, obiad w restauracji, gdzie mozna bylo ogladac telewizyjny program, zakupy, a teraz swiatlo w domu...dziewczyny wspominaja te chwile zarysowujac cale kartki papieru. Jest tam doslownie wszystko: mama Barbara, wielki sklep, samochod, ubrania, siostry w zielonych habitach:) itd... Purity maluje swoj dom, w ktorym zamiast zarowki rozblyslo slonce....


6 komentarzy:

  1. To jest wzruszające .......

    OdpowiedzUsuń
  2. A cała prawda jest taka, że to ja w zamian za kilka rzeczy dostaję wielki skarb, którego nie da się kupić w żadnym sklepie – radość tych dziewczynek. No i to, że chyba trochę mnie polubiły, skoro, jak doszły mnie słuchy, na tych portretach obeszły się ze mną z ogromną życzliwością – i młodą i szczupłą mnie tam wymalowały…:-))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Basiu bardzo ładnie z Pani strony że poczyniła Pani taką inwestycję , ale trochę jest to egoistyczne no bo cóż z dziećmi które nie mają zamożnych sponsorów i obok akcji bose stópki, wygląda to trochę nie tak , nie dzielmy dzieci z wioski Laare na biednych i bogatych bo chyba nie o to w tym chodzi tylko o to by tamtejsze dzieci wszystkie miały w miarę możliwości takie same szanse i żadne nie chodziło głodne Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. O to by dzieci nie chodzily glodne to ja juz zadbam, a nie wydaje mi sie egoistycznym gest, ktory choc troche ulatwi zycie chocby jednej z rodzin w wiosce, zreszta to juz nie pierwszy solar i nie pierwsza rodzina wyrozniona w ten sposob. wedlug takiej logiki Ramona nie budowalabym domow tym, ktorym resztki dachu na glowe spadaja i nie wstawialabym lozek i materacow tym, ktorzy spia na klepisku, bo jakby nie bylo nie jestesmy w stanie pomoc wszystkim. Jednak jak to ja zawsze mowie(zreszta po Matce Teresie z Kalkuty), jesli kropla powiedzialaby, nie jestem potrzebna nie byloby oceanu...dlatego zamiast osadzac wspolnie zrobmy cos dobrego, ktos moze nam pomoc dom wybudowac, ktos inny kupic buty, ktos zapelnic choc jeden pusty talerz i za to Bogu dzieki! A swoja droga w tej naszej afrykanskiej perspektywie wyglada to wszystko zupelnie inaczej, tutaj pomimo biedy nie ma zazdrosci, dzieci nie cierpia z tego powodu, ze ktos ma a nie one, ale ciesza sie i teraz pol wioski biega do dziewczynek, by wieczory przy zarowce spedzac :) Radosci co niemiara!!

    OdpowiedzUsuń
  5. „Ramono” ! Jest taki stary, smutny dowcip o Polakach, że nas w piekle pilnować nie trzeba.
    Gdyby któremuś przyszło do głowy z piekła uciec, to inni rodacy na pewno szybko z powrotem go wciągną, żeby mu przypadkiem lepiej nie było. No cóż, tak mi się ten dowcip przypomniał po przeczytaniu Pani/Pana komentarza… Podobno nie umiemy się cieszyć, jeśli komuś się trochę lepiej powiedzie…. Strasznie to smutne. Niestety, nie mam środków, ani mocy takiej, żeby świat cały w buty wyposażyć. Nawet całego Laare, niestety, nie nakarmię. Skoncentrowałam się na tej rodzinie, bo tylko na tyle mnie stać (za co powinnam przeprosić?). Oprócz zapewnienia im wyżywienia i butów, chciałabym, aby ich dzieci miały też szanse na jako takie wykształcenie i głównie temu ta bateria ma służyć. Dzieci będą mogły uczyć się nawet po zmroku. I tak jak Siostra Alicja pisze, ta moja pomoc, to maleńka kropla, ale to krople ocean tworzą… Na przyszłość postaramy się, że moje ewentualne dalsze „krople” pozostały w tajemnicy…

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki osobom myślącym jak Ramona powstało powiedzonko: Nie rób nikomu
    dobrze, to nie będzie ci źle". Gdyby pani Barbara wydala w Kenii te
    swoje pieniądze na przyjemności, nikt by się tej pani nie czepiał.
    Chciała pomóc dzieciom w sposób, który Misja akceptuje i chyba
    popiera, Znalazła się Ramona, która z jakichś powodów uważa, ze ona by lepiej i
    mądrzej tamtej pani pieniądze wydala. A pani Barbara zostali ...egoistką!!! Będziemy się
    modlić całą rodziną za Misje w Laare i za osoby takie jak Ramona, żeby
    tym biedym dzieciom tego światełka w domu tak nie zazdrościły.

    OdpowiedzUsuń