Hey, na imię mam Sebastian i od
soboty jestem przez trzy miesiące na misji w Laare. Przez ten okres postaram
się opisać Wam jak wygląda życie w tym szczególnym miejscu dla Naszych
darczyńców. Razem ze mną przyjechali na zaproszenie s. Alicji - ks. Janusz Nowak (Prezes Fundacji Księdza
Orione Czyńmy Dobro), oraz koordynatorzy projektu Ela Garncarek oraz Andrzej
Walczak, którzy spędzą tutaj dwa tygodnie.
Pierwszą atrakcją jaka Nas
spotkała była wizyta na równiku, który dotychczas znaliśmy z lekcji geografii,
oraz dawna piekarnia w Laare prowadzona przez Siostry Orionistki. W przyszłości
pomieszczenia piekarni mają posłużyć do utworzenia szwalni mundurków szkolnych
dla Naszych pociech.
W niedzielę mieliśmy przyjemność
wspólnie uczestniczyć razem ze siostrami z misji w profesji wieczystej jednej
ze Sióstr pochodzącej z Laare. Msza nie była taka jaką znamy z Naszych polskich
kościołów. Wykraczała po za utarty schemat: pojawiały się żarty biskupa, po złożeniu
ślubów wieczystych tańce. Nie było brzmienia znanych nam organów, ale
tradycyjnych instrumentów i chóru damsko-męskiego, który dodawał uroku
podniosłej uroczystości.
W poniedziałek nastąpiło Nasze pierwsze
spotkanie z dziećmi, było niesamowicie. Pierwsze jakie spotkaliśmy były
maluszki po ok. 2 lata, które jednego czego chciały od Nas to się przytulać i
brać je na ręce. W szkole wzbudziliśmy mała sensację i zainteresowanie dzieci.
Dzięki s. Makena mogliśmy zobaczyć klasy w których się uczą oraz poznać
Dyrektora i nauczycieli pracujących w szkole. Niestety warunki w szkole nie są
za najlepsze, dzieci z klas młodszych siedzą po kilka osób w ławce, ławki są
już zniszczone, budynek potrzebuje remontu.
Miłym akcentem tego dnia dla mnie było spotkanie z moją zaadoptowaną córką Doreen, pomimo dzielącego Nas dystansu ponad 6000 km to mogę powiedzieć, że z charakteru jesteśmy podobni do siebie – nieśmiali ;)
Dzień zakończył się na spotkaniu roboczym z Siostrą Alicją w sprawie dalszej kontynuacji projektu adopcji na odległość.
Miłym akcentem tego dnia dla mnie było spotkanie z moją zaadoptowaną córką Doreen, pomimo dzielącego Nas dystansu ponad 6000 km to mogę powiedzieć, że z charakteru jesteśmy podobni do siebie – nieśmiali ;)
Dzień zakończył się na spotkaniu roboczym z Siostrą Alicją w sprawie dalszej kontynuacji projektu adopcji na odległość.
Witaj:-)
OdpowiedzUsuńBrawo ! Czekamy na dalsze relacje.
OdpowiedzUsuń