piątek, 15 lutego 2013

Wizyta na sawannie

Razem z siostrą Alicją odwiedziliśmy w czwartek szkolę na sawannie, w której objętych adopcją na odległość przez Diakonię Misyjną Ruchu Światło-Życie jest 40 dzieci ze 100 uczących się w tej placówce. 
Dojeżdżaliśmy do tej szkoły piaszczysto-kamienistą drogą wiodącą ok. 20 km. Im dalej jechaliśmy, tym droga się bardziej zwężała, a po skręcaniu do szkoły droga całkowicie się zatarła. Tak samo było z domami. Przy drogach asfaltowych znajdują się budynki murowane, gdzie frontowa fasada budynku jest swoistą reklamą. Z czasem jazdy takich budynków było mniej, zastępowały je zwykłe drewniane domy, a sprzedawcy mieli wyłożony towar na ziemi zewnątrz jego.
Po dojechaniu na miejsce Naszym oczom ujawnił się przerażający widok, jedna z dziewczynek nieopodal szkoły nagle straciła przytomność. Chwilę później dostała ataku epilepsji, pomocy zdążyli jej udzielić mieszkańcy. Najbliższą pomocą medyczną jaką mogą otrzymać mieszkańcy sawanny jest ambulatorium oddalone kilkadziesiąt kilometrów stąd a największym problemem jest brak transportu medycznego. Mieszkańcy muszą liczyć na siebie, oraz na życzliwość innych.
Szkoła na sawannie jest publiczna, warunki w szkole są gorsze niż w Laare. Brak w budynku okien i podłogi. Starsza część szkoły nie jest murowana, a lepiona ze mieszanki ziemi, wody i krowiego łajna.
Wiele dzieci, nawet najmłodszych z przedszkola nie miało obuwia, chodzą boso. Często pokonując kilkanaście kilometrów do szkoły. 
Dzieci otrzymały od Nas chleb, napoje, lizaki, przybory szkolne oraz piłki do siatkówki, które sprawiły im największą radość. Nasze kenijskie dzieci po prostu kochają sport:)
Tutejsi mieszkańcy maja problemy z wodą. Czerpią ją z zanieczyszczonego ujęcia rzeki. Problemem jest również pora suszy, która zmienia diametralnie obraz sawanny z zielonej na pomarańczowo-żółty, uniemożliwiając hodowanie plonów i zwiększając problem głodu w tym regionie.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy również część zaadoptowanych dzieci z Amungenti przekazując im prezenty przesłane przez darczyńców.

1 komentarz: