środa, 12 września 2012

O Kimusiu, który podbił mi serce

Mungu akubariki!

Nie da się ukryć: serce nie sługa! No i stało się, czarnoskóry chłopak podbił mi serce tak, że już tęsknię za tą chwilą, kiedy będę mogła znów go wyhuśtać, poprzytulać i powiedzieć "nakupenda" - czyli kocham cię!!!

Historii Kima nie będę teraz przytaczała w całości. Wspomnę jedynie, że razem z siedmiorgiem rodzeństwa wychowuje go samotnie babcia. Kim z końcem sierpnia skończył trzy lata. Matka zmarła tuż po jego urodzeniu. Ojciec nie interesuje się losem dzieci.

Bardzo chciałam odwiedzić Kima, zobaczyć gdzie i jak mieszka. Czas bardzo się skraca, łapczywie chwytam więc każdą chwilę i... wczoraj udało się! W tych dniach są razem z nami wolontariusze z Włoch, którzy nam nie tylko towarzyszyli podczas naszej wyprawy do Kima, ale uwiecznili to wydarzenie na profesjonalnych fotografiach, których autorem jest Attillo Ulisse.

Niech tym razem - zdjęcia zastąpią to, czego słowa i tak ogarnąć nie zdołają.

W naszej misji (fot. Attillo Ulisse)

Nowym asfaltem przez Laare iść...  (fot. Attillo Ulisse)

Gdy asfalt się skończył...  (fot. Attillo Ulisse)

Trzeba nam było dalej w górę iść...  (fot. Attillo Ulisse)

Wyżej, wyżej, coraz wyżej... 

Chwila dla fotoreportera i przy okazji na głębszy oddech  (fot. Attillo Ulisse)

Przed domem Kima  (fot. Attillo Ulisse)

W domu...  (fot. Attillo Ulisse)

Radość babci Kima  (fot. Attillo Ulisse)
Rodzinka przed swoim domkiem  (fot. Attillo Ulisse)

Wracamy do misji  (fot. Attillo Ulisse)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz