Celem naszego wolontariatu w Laare jest odwiedzanie dzieci objętych projektem „Wirigiro”, co w języku plemiennym znaczy nadzieja. Odwiedzając rodziny mamy niepowtarzalną szansę poznania prawdziwego życia mieszkańców wioski. Prawda nie zawsze jest ładna i przyjemna. Prawda czasem bywa przerażająca, niewiarygodna, brudna, brzydka i załamująca. Warunki w jakich żyją nasze dzieci są bardzo ciężkie. Przypominamy siebie początki naszego chodzenia po rodzinach i uczucie niedowierzania jakie nam wtedy towarzyszyło. Na początku bowiem widząc dom w postaci pokoju z jednym łóżkiem na którym śpi 5 dzieci byłyśmy zszokowane i nie mogłyśmy sobie wyobrazić życia w takich warunkach. Dziś nadal nie umiemy wyobrazić sobie takiego życia jednak widziałyśmy już taką biedę, że rzadko co nas zadziwia. Niedawno odwiedziłyśmy bardzo biedną rodzinę, chyba najbiedniejszą spośród wszystkich które do tej pory widziałyśmy. W pochylonym domku grożącym zawaleniem mieszka matka z 6 dzieci. Jedno z dzieci miało stopy zjedzone przez jiggarsy. Robaki zaczęły jeść palce i pięty. S. Makena z którą odwiedzamy rodziny zaczęła wyjmować robaki. Zapytałyśmy dlaczego nikt ich nie wyjmuje i usłyszałyśmy, że mama chłopca boi się wyjmować, ponieważ wtedy dochodzi do zakażenia i dziecko jeszcze bardziej cierpi. Dla nas rozwiązanie byłoby jedno – kupić wodę utlenioną do odkażania oraz buty, aby jiggarsy tak często nie wchodziły, jednak w tej rodzinie, w której dzieci często głodują, nie ma nawet mowy o zakupie butów. Takie sytuacje to nie rzadkość – dzieci z wyjedzonymi stopami spotykamy bardzo często i równie często wydaje nam się, że nikogo tutaj to nie obchodzi. Równie szokująca jest inna historia, która powtarza się zapewne w wielu domach. Często rodziny są tak biedne, że nie mają pieniędzy nawet na jeden posiłek dziennie.
Rodzice wieczorem rozpalają ogień , gotują wodę i udają, że robią kolację. Dzieciom mówi się, żeby poszły spać, a jak kolacja będzie gotowa to się je obudzi. Dzieci zasypiają w nadziei na zjedzenie kolacji, która nigdy nie zostaje przygotowana. Warunki w jakich śpią dzieci to kolejna smutna prawda. W wielu domach nie ma nawet jednego łóżka, a dzieci śpią jedynie na workach po fasoli czy kukurydzy. Noce tutaj bywają bardzo zimne, toteż dzieci nieustannie są przeziębione, z katarem i kaszlem.
Od niedawna do naszej misji
przychodzi matka z kilkumiesięcznymi
Od niedawna do naszej misji
przychodzi matka z kilkumiesięcznymi
bliźniakami, które do tej pory całe dnie spędzały leżąc na worku. Te maleństwa miały już malarię, zapalenie płuc i amebę. W sytuacji kiedy rodzice nie mają środków na jedzenie, siostry są jedynymi osobami, które są w stanie zapłacić za leczenie dzieci. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że odwiedzając rodzinę jesteśmy pozytywnie zaskoczeni wyglądem domu czy troską jaką rodzice otaczają swoje dzieci. Niestety tych pozytywnych sytuacji jest zdecydowanie mniej. K i M
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz