Tak naprawdę trudno jest pisać o tej naszej misyjnej rzeczywistości… Tak bardzo bowiem różni się ona od tej, którą znamy.
Moja pierwsza niedziela w Laare była pełna wrażeń i nowych doświadczeń. Przed południem uczestniczyłyśmy w Eucharystii, podczas której ze szczególną mocą dotarły do mnie słowa z drugiego czytania, w których św. Paweł przypomina: Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić. Dziś dane mi było być bliżej Jezusa ubogiego i tą przedziwną Jego obecnością się ubogacać. Odkrywałam Go w skrajnie ubogo żyjących naszych kenijskich dzieciach i ukrytego w prostej, białej Hostii…, tak ubogiej jak one!
Ważnym wydarzeniem było dla nas spotkanie przy stole podczas niedzielnego obiadu, gdyż zasiedli przy nim razem z nami goście z polskiej ambasady w Kenii. Po wczorajszych uroczystościach w Nchiru S.M. Alicja zaproponowała trójce Polaków spotkanie w naszej misji i dziś stało się ono radosnym faktem.
Po południu - razem z S.M. Alicją i S.M. Agnes (Kenijką) - odwiedziłyśmy kilkoro naszych dzieci. W pierwszej z odwiedzanych dziś rodzin matka urodziła przed tygodniem dziecko. W izbie, która stanowi dom dla rodziny z sześciorgiem dzieci, znajduje się jedno łóżko. Starsze rodzeństwo (w rzeczywistości kilkuletnie dzieci) śpią na klepisku, gdyż w domu nie ma podłogi. Ojciec nie pomaga w wychowaniu dzieci, jest niezadowolony, ponieważ żona urodziła mu kolejną córkę. Czworo dzieci objętych jest pomocą w ramach programu Wirigiro, korzysta z posiłków w misji oraz uczęszcza do naszej parafialnej szkoły.
Sytuacja kolejnych rodzin i wychowujących się w nich dzieci jest równie dramatyczna. Jesteśmy bezradne wobec ogromu ludzkiej nędzy… Dlatego podczas wieczornej adoracji dziękowałyśmy Bogu za każdego, kto wspiera nas w czynieniu dobra tutaj i powierzałyśmy Bożej Opatrzności nasze dzieci oraz ich teraźniejszość i przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz