wtorek, 26 lipca 2011

Święto w Laare

Dziś, pierwszy raz od 3 tygodni wzięłyśmy gorący prysznic. To niebywałe święto, poniewaź od 3 tygodni czyli de facto od momentu przybycia do Laare nie mamy w łazience ciepłej wody. Codziennie więc grzejemy sobie 1,5 litra wody w czajniku, następnie wlewamy do wiaderka i mieszamy z zimną wodą, a że umiemy rozsądnie gospodarzyć – ta ilość wystarcza nam na wykąpanie się, umycie włosów, a czasem nawet na małe pranie. Dziś jednak nastał wielki dzień, w którym dane nam było wykąpać się pod prysznicem J Zacznę jednak od początku. Rano udałyśmy się do domku przy parafii, w którym do tej pory mieszkał Jarek, który w niedzielę opuścił Laare, a w którym niedługo będą mieszkać kolejni wolontariusze. Naszym zadaniem na dziś było odmalowanie kuchni, która z uwagi na częste użytkowanie była bardzo zabrudzona. Z zapałem zabrałyśmy się do pracy i po kilku godzinach kuchnia z brudnej pomarańczy zamieniła się w czysty niebieski. Jako, że w domu od niedzieli nikt nie mieszka postanowiłyśmy w nagrodę skorzystać z tutejszej łazienki o ktorej chodzą słuchy, że jako jedna z nielicznych w okolicy posiada jeszcze ciepłą wodę. Dodatowym bodżcem, a przy tym świetnym pretekstem jest dzisiejsze wielkie święto w naszej wspólnocie, mianowicie imieniny naszej kochanej Siostry Przełożonej J W takich okolicznościach nie wypada pojawić się na imieninowej kolacji nie do końca umytym i nadal śmierdzącym farbą. Jednak wzięcie prysznica w Laare to nie taka prosta sprawa. Po zakończonej pracy poszłyśmy do swojego pokoju, aby zabrać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i bardzo podekscytowane z dwoma plecakami wróciłyśmy do domu w parafii, aby zrealizować swoje niewielkie marzenia o kąpieli J Wykąpane i całe szczęśliwe ubrałyśmy się kompletnie od stóp do głów, zarzuciłyśmy kaptury na nasze mokre włosy i modląc się o to, aby nikt nas nie zakurzył, po zmroku, czyli po 19 wróciłyśmy do domu.


W tym miejscu pragniemy złożyć najserdeczniejsze życzenia naszej kochanej Matce Przełożonej Siostrze Alicji. Życzymy, aby: powstał dom wolontariusza, w całym Laare była ciepła bieżąca woda, a w sklepach pojawiły się delicje i serki topione, aby znalazł się ktoś kto kupi Siostrze 7-osobowego Land Rovera, biało-czarną krowę dającą dużo mleka, kury znoszące jajka, prysznice dla dzieci ze szkoły, trawę na podwórku oraz murowane ogrodzenie chroniące przed kurzem, no i oczywiście samych posłusznych wolontariuszy ;) K i M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz